Aktualności z klubu

Kinga Rauk
Na zdjęciu zwyciężczyni turnieju - Kinga Rauk (fot. fanpage klubu bilardowego Ósemka w Rzeszowie)

Kinga Rauk wygrywa V turniej z cyklu NLP-oczko

  Kinga Rauk wygrała piąty turniej „Nie lubię poniedziałków – oczko”. W finale gładko, bo 3:0 pokonała Sebastiana Krupę. 
Kinga od kilku lat mieszka, pracuje i gra w pool bilard w Londynie. Do Polski zawitała w dniu zawodów, czyli wzięła turniej z marszu. – W Londynie gram w indywidualnej lidze, gdzie przeważają Anglicy, ale są też Polacy, gracze z Rumuni czy Węgier. W poprzedniej edycji byłam czwarta. Kolejna edycja rozpocznie się w marcu – powiedziała nam wychowanka Ósemki, swego medalistka mistrzostw Polski.
Na dzień dobry „Kinia” pokonała 3:0 Mateusza Dąbka, by w kolejnej rundzie w takim samym stosunku pokonać Jana Cyrula. W trzeciej rundzie Kinga trafiła na Grzegorza Gwizdaka. Wygrała z nim tylko dwie partie i musiała się ratować na lewej stronie drabinki turniejowej. Tam miała z górki, czego dowodem wynik 3:0 z Wojciechem Jękotem. W ćwierćfinale tak łatwo już nie było. Łukasz pasternak walczył dzielnie, ale partia nr 5 padła jednak łupem Kingi, która także w półfinale musiała rozegrać pięć partii. Tym razem wyższość bilardzistki Ósemki musiał uznać Mirosław Dąbrowski.
Sebastian udział w zawodach rozpoczął od falstartu, bo już w pierwszej rundzie przegrał ze wspomnianym Łukaszem Pasternakiem (2:3). Już w pierwszym meczu na lewej stronie trafił na twardy orzech do zgryzienia, bo tak trzeba określić Roberta Peckę, zwycięzcę dwóch poprzednich turniejów. Walka była zacięta. Ostatecznie 3:2 wygrał „Seba”, który w kolejnym meczu poradził sobie z Janem Cyrulem (3:1). W pojedynku, którego stawką był ćwierćfinał emocji nie zanotowano; w starciu z Maciejem Dłuskim (po latach wraca do turniejowej rywalizacji w naszym klubie) Sebastian wygrał do zera.
W ćwierćfinale i półfinale „Seba” złapał mocny wiatr w żagle i kolejno z kwitkiem odprawił Grzegorza Gwizdaka, następnie Arkadiusza Nawojskiego. Obu nie podarował choćby jednej partii. 
Taki obrót spraw sprawił, że przed finałem nieco wyżej stały akcje „Seby”. Partie nr 1 rozpoczęła Kinga. – Doszłam do szóstki, oddałam granie Sebastianowi, który spróbował zagrania od bandy. Uderzenie mu nie wyszło i mogłam skończyć układ – mówi „Kinia”. W drugiej partii po wbiciu jedynki Sebastianowi ustawiło się nietrudne „kombi”. Szansy jednak nie wykorzystał. – Mnie też się ustawiło kombi, dość trudne, ale udało mi się trafić i prowadziłam dwa do zera. W trzeciej partii miałam kombi z czwórki, trafiłam i było po meczu – dodała bohaterka wieczoru, która za tydzień już nie zagra, bo lada dzień wraca na Wyspy Brytyjskie.
W Jackpocie bez zmian – duża wygrana nadal pozostaje do wzięcia. Tym razem okazji do podniesienia pokaźnej sumki ze stołu bilardowego nie wykorzystał Dominik Krzyśko. Po rozbiciu mógł kontynuować wprawdzie grę, zaliczył nawet trudne zagranie od bandy, ale biała tak się po tym ustawiła, że nie było mowy dalszym trafianiu do łuz. 
Bilardzik.pl

Serwis sportowy promujący sport bilardowy - tutaj znajdziesz mnóstwo informacji o działalności klubów bilardowych, rankingi bilardowe, profile zawodników, a także profesjonalny kalendarz i wyszukiwarkę turniejów bilardowych.

facebook