Aktualności z klubu

Mirek wygrał poniedziałkowy turniej

Mirosław Dąbrowski wygrał drugi turniej z cyklu „Nie lubię poniedziałków – stół na pół”. W finale zawodów pokonał Piotra Nowaka.

W pierwszej rundzie Mirek trafił na Romana Gałuszkę. Był zdecydowanym faworytem, ale trafił na twardy opór rywala i wygrał tylko 3:2. – Romek grał całkiem ładnie, trochę się przeliczył taktycznie – ocenił bohater wieczoru, który w kolejnym meczu nie miał lekko ze Sławomirem Pasternakiem i ponownie musiał rozegrać pięć partii. – Byłem blisko przegranej. Przegrywałem jeden dwa i Sławek miał uderzenie na zwycięstwo – przyznaje nasz rozmówca.
W trzeciej rundzie na drodze Mirka stanął Piotr Nowak, który dla odmiany nie zdołał ugrać w tym pojedynku ani jednej partii. W ćwierćfinale Mirek trafił na Jacka Pańczaka, czyli rywala od lat wysoko notowanego. – Pojawiła się myśl, że wylosowałem najtrudniejszego przeciwnika – uśmiecha się Mirek. Zanosiło się na zacięty mecz, ale Jacek Przegrał do zera. – Nie układała mu się gra, ja też popełniłem błędy, nie wygrywałem wcale tak łatwo – ocenił Mirek, który w półfinale znalazł sposób na Sławomira Bratka (3:1).
Piotr rozpoczął swój udział w turnieju od zwycięstwa 3:1 z Arkadiuszem Nawojskim. Potem przegrał wspomniany mecz z Mirkiem i trafił na lewą stronę drabinki turniejowej. Tam odniósł prestiżowe zwycięstwo z Sebastianem Krupą (3:1), które pozwoliło mu się zakwalifikować do ćwierćfinału. W nim pokonał 3:1 Tomasza Moskwę, a w półfinale raczej bez trudu poradził sobie z Piotrem Pasierbem (3:0).
Piotr miał ochotę na udany rewanż w finale, ale to był wieczór Mirka, który ponownie nie oddał swemu rywalowi ani jednej partii. – W sumie mecz bez historii. Szybko objąłem prowadzenie, potem wygrałem drugą, trzecia partię i było po zabawie – podsumował Mirek.
Jack Pot tym razem wyglądał inaczej niż zwykle. Próbę zaliczenia partii z kija otrzymał nie jeden, ale aż trzech graczy. Najpierw wylosowany został Janusz Stawarz, a gdy jego próba skończyła się niepowodzeniem, do stołu podszedł Maciej Dłuski. Rutynowany zawodnik także musiał obejść się smakiem, co dało szansę Dominikowi Krzyśko. Jemu też nie poszło i tym samym nagroda finansowa będzie do wzięcia dopiero po wakacjach, bo w zawodach NLP nastąpi teraz ponad dwumiesięczna pauza.
Jednak to nie koniec bilardowej zabawy ( przerwa jest tylko w cyklu „Nie lubię poniedziałków” ), już 8 lipca ruszamy z wakacyjnym cyklem ośmiu turniejów rankingowych o puchar lata 2019. Zapraszamy w każdy wakacyjny poniedziałek do Ósemki na godzinę 18.00. Regulamin turnieju przedstawimy bezpośrednio przed pierwszymi zawodami.

Krystian Tanasiewicz bezkonkurencyjny w "Piątkowcu"

Z pewnością gdyby nie niemożność uczestnictwa z powodów czasowych, popularny "Tanas" liczyłby się w walce o zwycięstwo w rankingu naszych eliminacji PAT. Fakt, iż jest zawodnikiem który aktualnie wygrywał najwięcej razy turnieje eliminacyjne bo aż cztery, dowodzi temu że będzie on mocną kartą w rozgrywanym już niedługo turnieju Masters w Tarnowie w klubie Bila.
W ubiegłej premierowej edycji Jacek Pańczak znalazł się na podium turnieju głównego. Liczymy na to, że na podium znajdzie się rzeszowski reprezentant i zagości w gronie najlepszych. Krystian ma ku temu pełne predyspozycje by zrealizować ten cel. Po raz kolejny, gdy się pojawił na turnieju wygrał wszystkie mecze. Gorąco jednak było już na początku z Adamem Wiszem, kiedy to "Tanas" musiał się spiąć i zagrać lepiej niż wcale nie odbiegający umiejętnościami od niego i doświadczeniem Adam. Tak się stało i wynikiem 4:3 wyrzuca lidera naszych eliminacji do Mistrzostw Polski Amatorów na lewą stronę drabinki, nie wiedząc jeszcze wtedy, że to właśnie z nim nieco późnej stoczy mecz finałowy w tym turnieju. Podobny opór postawił mu Sławomir Bratek, zwycięzca tegorocznych zawodów Masters NLP, lecz i on takim samym wynikiem podzielił los Adama Wisza i dalszy turniej grał na lewej stronie. Po przerwie i odpoczynku, gdyż Krystian awansował z prawej strony do ćwierćfinałów, od tej fazy turnieju do samego finału włącznie stracił tylko dwie partie! Nie pozwolił rozegrać się Mirkowi Dąbrowskiemu i następnie tak samo postąpił z Piotrem Bujnym, liderem rankingu PAT. Adam z kolei nie próżnował i po awansie do ćwierćfinałów stoczył mecz z Robertem Pecką wygrywając do dwóch, a w półfinale natrafił na zawsze groźnego i nieprzewidywalnego Sebastiana Ziębę, któremu po raz kolejny po przełamaniu udało się pojawić na podium PAT. W ćwiartkach zameldował się dotąd niespotykany w tej fazie zawodów, Bogusław Koszela, który na swojej drodze do ćwierćfinału pozostawił za sobą takie nazwiska jak chociażby Sebastian Krupa (4:3) lub Sławomir Bratek (4:2). "Czarny koń" zawodów jednak uległ wspomnianemu Sebastianowi Ziębie (4:0). Miło było spojrzeć na kolejny mecz ćwierćfinałów z udziałem Marcina Kostery, niegdyś 5 zawodnika profesjonalnych Mistrzostw Polski! Oraz wielokrotnego uczestnika z sukcesami Mistrzostw Polski osób niepełnosprawnych. Marcin nie może gościć tak często na turniejach jakby chciał, ale gdy juz się pojawia zawsze trzeba się liczyć z tym że nadal umie grać jedną ręką tak dobrze, jak wielu nie potrafi nawet dwiema. Półfinały z wynikami 4:3 Adam Wisz nad Sebastianem Ziębą oraz Krystian Tanasiewicz 4:0 Mirek Dąbrowski przeniosły nas do meczu wieczoru, który o wiele lepiej oglądał się niż poprzednie fazy, Adam nie zrewanżował się jednak Krystianowi, który nie zwykł się mylić tego dnia za wiele i oddając tylko dwie partie przeciwnikowi i kończąc układ na 4:2 Krystian sięga po pełną garść punktów które plasują go aktualnie na miejscu numer 8 do wyjazdu. 
Bank rośnie w jackpocie, tym razem ciekawa niespodzianka, bo na kasie chciał położyć rękę Janusz Stawarz, któremu ostatnio fortuna sprzyja, ale to by było wszystko, gdyż zaliczył on suche rozbicie i mógł tylko patrzeć na układ na stole. Drugi los padł na prawą rękę szefa Ósemki - Roberta Peckę, kierownika drużyny ligowej. Robert jednak podzielił los swojego poprzednika i także żadna z kul nie znalazła drogi do łuzy.

Połowiczny sukces rzeszowskich bilardzistów

Ostatni weekend majowy upłynął przede wszystkim pod dyktando rozgrywek Polskiej Ligi Bilardowej.
  W sobotę 25 maja rzeszowska Ósemka gościła u siebie lidera grupy, zespół Olimp Masters Edom z Lublina. Pierwsza runda poszła po myśli zawodników z Rzeszowa, którą wygrali 2:1. Natomiast w drugiej rundzie nie poszło już tak dobrze jak w pierwszej - drużyna Ósemki przegrała wszystkie swoje pojedynki i ostatecznie dwumecz zakończył się wynikiem 2:4 dla drużyny gości. Drugi zespół z Podkarpacia tj. Oskar Stalowa Wola pauzował w tej kolejce. Po czterech kolejkach niemal murowanym faworytem grupy jest zespół Olimp Masters Edom - walka o drugie miejsce, premiowane udziałem w turnieju barażowym o wejście do I Polskiej Ligi Bilardowej rozegra się prawdopodobnie między drużynami z Podkarpacia: Ósemką Rzeszów i Oskarem Stalową Wolą.
  Natomiast w niedzielę 26 maja drużyna Reslogistic Trójkąt Rzeszów gościła u siebie outsidera I-ligowej tabeli, zespół Peri - Mak Marketing z Tomaszowa Mazowieckiego. Zdecydowanym faworytem dwumeczu była drużyna z Rzeszowa. Zawodnicy Reslogistic nie zawiedli swoich fanów i pewnie wygrali 5:1. Po czterech kolejkach zajmują czwartą lokatę w tabeli I Polskiej Ligi Bilardowej, ale mają rozegranych mniej meczów i z pewnością będą w gronie drużyn, które będą w tym roku walczyć o awans do bilardowej ekstraklasy.
  Szczegóły poszczególnych pojedynków można znaleźć na stronach PZBil:
A kolejne emocje ligowe już niedługo tj. 8 i 9 czerwca, gdzie wszystkie podkarpackie drużyny rozegrają swoje mecze w ramach 5 kolejki rozgrywek.

II kolejka Polskiej Ligi Bilardowej

W dniach 16-17 marca w klubach bilardowych rozegrano drugą kolejkę Polskiej Ligi Bilardowej.
  I tak w sobotę w ramach rozgrywek II ligi na wyjeździe zagrała drużyna rzeszowskiej Ósemki. Zespół wyciągnął wnioski z poprzedniej rundy, w której to przegrał z zespołem Oskara i w wyjazdowym meczu z zespołem Masters Chełm pokazał się z bardzo dobrej strony wygrywając dwa razy po 3:0. W innym meczu spadkowicz z I ligi, zespół Oskara nieoczekiwanie przegrał u siebie z drużyną Olimp Masters eDom Lublin 2:4.
  Natomiast w niedzielę zespół Reslogistic Trójkąt Rzeszów gościł u siebie zawodników Akademii Bilardowej z Rokietnicy. Po bardzo wyrównanej pierwszej rundzie, którą nieznacznie wygrali goście 2:1, zawodnicy z Rzeszowa nie załamali się i w drugim meczu pokonali bilardzistów z Wielkopolski 2:1, ustalając przy tym wynik meczu na 3:3.
  Kolejne starcia naszych ligowców już 6-7 kwietnia. Cały terminarz ligowy i szczegółowe wyniki można zobaczyć na stronach PZBil.

Kinga Rauk wygrywa V turniej z cyklu NLP-oczko

  Kinga Rauk wygrała piąty turniej „Nie lubię poniedziałków – oczko”. W finale gładko, bo 3:0 pokonała Sebastiana Krupę. 
Kinga od kilku lat mieszka, pracuje i gra w pool bilard w Londynie. Do Polski zawitała w dniu zawodów, czyli wzięła turniej z marszu. – W Londynie gram w indywidualnej lidze, gdzie przeważają Anglicy, ale są też Polacy, gracze z Rumuni czy Węgier. W poprzedniej edycji byłam czwarta. Kolejna edycja rozpocznie się w marcu – powiedziała nam wychowanka Ósemki, swego medalistka mistrzostw Polski.
Na dzień dobry „Kinia” pokonała 3:0 Mateusza Dąbka, by w kolejnej rundzie w takim samym stosunku pokonać Jana Cyrula. W trzeciej rundzie Kinga trafiła na Grzegorza Gwizdaka. Wygrała z nim tylko dwie partie i musiała się ratować na lewej stronie drabinki turniejowej. Tam miała z górki, czego dowodem wynik 3:0 z Wojciechem Jękotem. W ćwierćfinale tak łatwo już nie było. Łukasz pasternak walczył dzielnie, ale partia nr 5 padła jednak łupem Kingi, która także w półfinale musiała rozegrać pięć partii. Tym razem wyższość bilardzistki Ósemki musiał uznać Mirosław Dąbrowski.
Sebastian udział w zawodach rozpoczął od falstartu, bo już w pierwszej rundzie przegrał ze wspomnianym Łukaszem Pasternakiem (2:3). Już w pierwszym meczu na lewej stronie trafił na twardy orzech do zgryzienia, bo tak trzeba określić Roberta Peckę, zwycięzcę dwóch poprzednich turniejów. Walka była zacięta. Ostatecznie 3:2 wygrał „Seba”, który w kolejnym meczu poradził sobie z Janem Cyrulem (3:1). W pojedynku, którego stawką był ćwierćfinał emocji nie zanotowano; w starciu z Maciejem Dłuskim (po latach wraca do turniejowej rywalizacji w naszym klubie) Sebastian wygrał do zera.
W ćwierćfinale i półfinale „Seba” złapał mocny wiatr w żagle i kolejno z kwitkiem odprawił Grzegorza Gwizdaka, następnie Arkadiusza Nawojskiego. Obu nie podarował choćby jednej partii. 
Taki obrót spraw sprawił, że przed finałem nieco wyżej stały akcje „Seby”. Partie nr 1 rozpoczęła Kinga. – Doszłam do szóstki, oddałam granie Sebastianowi, który spróbował zagrania od bandy. Uderzenie mu nie wyszło i mogłam skończyć układ – mówi „Kinia”. W drugiej partii po wbiciu jedynki Sebastianowi ustawiło się nietrudne „kombi”. Szansy jednak nie wykorzystał. – Mnie też się ustawiło kombi, dość trudne, ale udało mi się trafić i prowadziłam dwa do zera. W trzeciej partii miałam kombi z czwórki, trafiłam i było po meczu – dodała bohaterka wieczoru, która za tydzień już nie zagra, bo lada dzień wraca na Wyspy Brytyjskie.
W Jackpocie bez zmian – duża wygrana nadal pozostaje do wzięcia. Tym razem okazji do podniesienia pokaźnej sumki ze stołu bilardowego nie wykorzystał Dominik Krzyśko. Po rozbiciu mógł kontynuować wprawdzie grę, zaliczył nawet trudne zagranie od bandy, ale biała tak się po tym ustawiła, że nie było mowy dalszym trafianiu do łuz. 
Bilardzik.pl

Serwis sportowy promujący sport bilardowy - tutaj znajdziesz mnóstwo informacji o działalności klubów bilardowych, rankingi bilardowe, profile zawodników, a także profesjonalny kalendarz i wyszukiwarkę turniejów bilardowych.

facebook